Twórca nieciekawych, dramatycznych smętów tym razem potrafił sprawić, że zainteresowałem się uniwersum Pottera. Jedyny fajny film tego gościa. Tym razem pójdę za tłuszczą bo to najwyżej jego sklasyfikowany film tutaj choć żadne tam z trójki Pottera arcydzieło pokroju Siódmej pieczęci. Ale spokojnie wygrywa z klasycznym Willow i z takimi "dziełkami" Cuarona jak Grawitacja, Ludzkie dzieci czy Roma.