To magia... a tak poważnie, to ten wątek z cofaniem się w czasie nie ma absolutnie żadnego sensu. Gdzieś tam, kiedyś była o tym dyskusja, która o ile pamiętam do niczego mądrego nie doszła.

Ma sens, tylko ludzie jakoś nie potrafią go ogarnąć, mimo, że sprawa jest całkiem prosta.

No to wytłumacz, bo z cofaniem w czasie tak to już jest, że tworzą się paradoksy.
Uwaga spojer:




wątek z cofaniem się w czasie z ostatniego Pottera raczej też nie wiele wyjaśnia. Chyba. w sumie czytałam jeszcze.

To najpierw powiedz, czego nie rozumiesz, będzie prościej wytłumaczyć.

Aa, i jeszcze jedno pytanie. Co by było gdyby Harry i Hermiona olali to wszystko i nie cofali się w czasie? Kto by wtedy uratował Harry'ego przed dementorami? Jak Harry w ogóle mógł żyć skoro nikt by go nie uratował?

Gdyby to olali to Harry nie byłby uratowany i nie byłoby sceny w szpitalu, więc nie mogliby olać.

Wiem że pisałeś to rok temu ale może jeszcze tu zaglądasz. Wytłumacz mi w takim razie jak można cofnąć się w czasie żeby uratować samego siebie? Rozumiem kogoś innego ale siebie? Skoro " pierwsze ja" zginęło, jak drugie może żyć żeby uratować to pierwsze? Musiałyby istnieć alternatywne rzeczywistości, żeby coś takiego miało miejsce. W jednej z nich Harry i Syriusz zostali pocałowani przez dementora a Hardodziob zginął. Jeśli te rzeczy nigdy się nie wydarzyły to nie byłoby sensu cofać się w czasie i zmieniać biegi wydarzeń. Ogólnie zabiegi z czasem rzadko mają sens. Poza tym Harry i Hermiona cofając się w czasie o 3 godziny utworzyli coś w rodzaju własnych klonów (skoro widzieli samych siebie) i wpadli w pętlę czasu zostając w niej do usranej śmierci ;) widać było to w scenie w skrzydle szpitalnym kiedy ich jedna wersja cofała się w czasie a druga chwilę później wracała tymi samymi drzwiami i tak w kółko.

Nie ma pierwszego ja i drugiego ja, jest jeden Harry, który cofając się w czasie mógł zobaczyć (i uratować) samego siebie. Jest jedna linia czasu na której przez pewien czas Harry i Hermiona są w dwóch miejscach naraz, po czym znowu wszystko wraca do normy.

Dzięki za odpowiedź, ale mnie to rozwiązanie w ogóle nie przekonuje. Nadal uważam, że nie da się uratować samego siebie. Uwielbiam Harry'ego, ale ten motyw to straszna głupota. Podobnie jak w Terminatorze facet przybywa z przyszłości, żeby zapłodnić Sarę Connor by jego syn się urodził (który już w tej przyszłości istnieje). To wszystko bardzo trudno wytłumaczyć bo to tylko teoretyczne rozważania. Ale po obejrzeniu rewelacyjnego serialu "Dark" który tez opiera się na wędrówkach w czasie, wiem że tylko istnienie alternatywnych rzeczywistości jest w miarę logicznym wyjaśnieniem.

Nope, wyjaśnienie u Rowling również jest logiczne, jeśli przyjmujemy, że same podróże w czasie są możliwe.

Użyłem mych zdumiewających zdolności plastycznych, aby ci to zilustrować:

https://imgur.com/a/Kdz4T

Czerwona linia to linia czasu, niebieska to Harry. W punkcie 2 Harry cofa się w czasie do punktu 1 i wskutek tego w przedziale 1-2 znajduje się w dwóch miejscach naraz. Może więc uratować samego.