ale nic poza tym.
W jego twórczości nie ma żadnego geniuszu, ba, nie ma tam nawet polotu. Dzieła płytkie,
powierzchowne, przewidywalne, często bazujące na efektach specjalnych, których wprowadzanie
jest możliwe dzięki dostępności odpowiednich środków finansowych. Esencją tego wszystkiego
jest film pod tytułem Park Jurajski - przełomowy pod względem technicznym, a pod innymi
względami żenująco infantylny, schematyczny i tragicznie zagrany.
Nie masz racji. Wiele filmów Spielberga jest po prostu kultowych. np: Indiana Jones, Lista Schiendlera, Hook. A I, Szeregowiec Ryan itd... Kino bez Spielberga nie byłoby takie same. Poprostu nie podchodzi ci ten kilmat ale to nie zmienia faktu że jest jednym z najleoszych reżyserów.
Klimat może podchodzić albo i nie - mnie nie podchodzi jego absolutny brak u Spilberga. Te filmy są jak suchary - ani nie da się bać, ani szczerze roześmiać, a płakać można co najwyżej nad przewidywalnością tych tworów, bo każdą kolejną scenę da się z góry przewidzieć.
Sztampa i polityczna poprawność, schemat, schemat i jeszcze raz beznamiętność... MISZCZ serwuje trociny, a publika łyka niczym młody pelikan.
Kultowość każdego filmu wynika z popularności, a popularność nie zależy od poziomu filmu, tylko od jego dopasowania do poziomu odbiorców. Najgorszy gniot, jaki w życiu miałem nieszczęście zaliczyć - Piątek trzynastego - jest również filmem „kultowym”.
Nic nie łapiesz. Spielberg to genialny reżyser, nikt tak nie potrafi inscenizować scen jak on, do tego jest bardzo innowacyjny i pełen pasji do kina co widać na ekranie. Szczęki? E.T.? Kojarzysz? Arcydzieła które zawierają w sobie nie tylko magie kina i techniczny majstersztyk, ale również drugie dno.
Dobrze,że jesteś tylko smutnym człowiekiem,którego zdanie nie ma wiele wartosci w świecie kinematografii.
Jestem raczej wesoły (skąd wniosek, że jestem smutnym człowiekiem??), a wartość mojego zdania, nawet najniżej oceniona, znajduje się na poziomie, którego ochłapy intelektu skwierczące w twoim wpisie niczym karp na patelni nie są w stanie osiągnąć.
Pozdrawiam.
I pewnie wlasnie dlatego Stanley Kubrick byl pelen szacunku do Spielberga i uwazal go za jednego z najlepszych rezyserow w ogole. Brednie piszesz i tyle.
Szczerze mówiąc w ogóle mnie nie obchodzi dlaczego Kubrick "był pełen szacunku dla Spielberga i uważał go za jednego z najlepszych reżyserów w ogóle". Ja uważam Spielberga za słabego reżysera i mam do tego absolutne prawo, podobnie jak ty masz prawo uważać, że poglądy Kubricka stanowią prawdę objawioną o życiu.
Pozdrawiam.
W żadnym wypadku. Tym komentarzem pokazałem, jaki poziom i konwencję dyskursu zaproponował przedmówca.
Nie zgadzam się, że jego filmy są przewidywalnymi sucharami z happy endem. Przykładem jest Szeregowiec Ryan. Film zaczyna się kiedy nieznajomy dziadek staje na wojskowym cmentarzu i zaczyna płakać. Nagle zaczyna się retrospekcja. Nie wiadomo kim był dziadek i o co chodzi. Pojawia się Tom Hanks, wydaje się, że bohater, którego odgrywa to ta sama osoba co dziadek. Z czasem okazuje się, że zaginął jakiś żołnierz, zaczynają go szukać, ciągle nie wiadomo o co chodzi. Klimat wojny jest pokazany w doskonały sposób (regularnie giną żołnierze, scena z francuską dziewczynką, okopy pod radarem i dylemat z Niemcem). Napięcie jest ciągle budowane. Widz nie wie do końca co się dzieje i o co chodzi. Zakończenie filmu przychodzi dosyć szybko, bo nie czuć żadnej nudy. Do tego jest ciekawe i daje do myślenia. Nie byłbym taki odważny, żeby atakować gościa, którego nazwisko jest po prostu znakiem jakości.